Kliknij tutaj --> ❤️🔥 kiedy i jak uczyc dziecko na nocnik
Od czasu do czasu zachęcaj dziecko do siadania na nocniku, aby nauczyło się zwracać uwagę na sygnały płynące z własnego ciała. Pokaż dziecku, jak sam(-a) siadasz na sedesie. Dziecko powinno w tym samym czasie siadać na nocniku, jeśli ten stoi w łazience. Zwracaj uwagę na sygnały, czy Twoje dziecko chce zrobić siusiu czy kupkę.
5. ćwiczenia rozpoczynamy „na sucho” w spodenkach, pomagamy dziecku usadowić się na nocniku, ale pozwalamy od razu wstać, jeśli będzie miało taką ochotę, 6. sadzamy na nocnik ukochanego misia czy lalkę i pokazujemy, że zabawka też robi siusiu, 7. kiedy dziecko siedzi już na nocniku, włączamy ulubioną bajkę – zawsze pomaga!
Jeśli go przegapisz, a dziecko ma wypadek, który wydaje się być bardziej prawdopodobny, im więcej mam dzieci, to nic wielkiego. Po prostu pokaż dziecku, jak trzeba je posprzątać i powiedz: „Uh oh, mamy siusiu (lub robić kupę) do nocnika, a nie na podłodze.”Moje dzieci, nawet moje 4 i 6-latki, lubią, gdy zadaję głupie pytania o to, gdzie idziemy na nocnik.
Gdy maluch już się oswoi z nową pozycją i miejscem, będzie gotowy na zdjęcie pieluszki przy korzystaniu z nocnika/toalety. Warto – szczególnie na początku – pytać dziecko, czy chciałoby zdjąć pieluszkę. Dajemy mu tym szansę na podjęcie decyzji. Bez względu na to, co odpowie, zawsze uszanujmy jego wolę.
Kiedy sadzać dziecko na nocnik? Niejeden rodzic zastanawia się, kiedy jest odpowiedni moment na to, by posadzić malucha na nocniku. Zwykle dzieje się to w okolicach 2. roku życia – w tym czasie maluszek jest bowiem w stanie jasno komunikować swoje potrzeby. Ponadto, dwuletnie dzieci chętnie naśladują swoich rodziców i chętnie uczą
Site De Rencontre Pour Seniors Totalement Gratuit. Od pieluchy do nocnika. Part I. Marzy się Wam bezstresowe odpieluchowanie swojej pociechy? Niejedna mama potwierdzi, że jeśli maluch przesiada się na nocnik bez stresu, to z pewnością stres odczuwa matka. Bo ktoś musi, prawda? Bezstresowa przesiadka ponad rocznego dziecka z pieluchy na nocnik, moim zdaniem nie jest możliwa. Jeśli ktoś twierdzi inaczej, to albo jeszcze nie próbował, albo poczekał aż dzieciak skończy 6 rok życia i sam się przesiądzie. Od tygodnia próbuję tej sztuki z moim szesnastomiesięcznym Wojtkiem. Bez stresu dla niego, za to z nadgryzionym z nerwów lakierem na moich paznokciach. Mam dość, kończę ten nocnikowy cyrk, bo moje dziecko zupełnie nie pojmuje dlaczego nalegam, aby sikał do niego, zamiast w pieluchę. A kiedy sadzać dziecko na nocnik? Znajoma psycholożka twierdzi, że dzieci poniżej 2 roku życia nie powinno się jeszcze uczyć czystości, a ja z doświadczeniem z obojgiem synów, potaknę tej teorii. Z Bartkiem spróbowałam, gdy ten miał 1,5 roku. Był wrzask, awersja i cuda na kiju, tylko nie sikanie do nocnika. Przez dobre dwa miesiące, były brawa, nagrody i kary. Po tym czasie dałam sobie i jemu na luz, bo postęp był żaden. Ostatecznie Bartek przypomniał sobie, do czego służy nocnik, mając 2 lata i 2 miesiące. Z Wojtkiem jest jeszcze dziwniej, bo on biegając w majteczkach, absolutnie nie widzi różnicy między nimi, a pieluchą. Załatwia się tak samo, nie reagując na fakt zmoczenia podłogi, tak, jakby się nic nie działo. Staram się ubiegać fakty, sadzam na nocnik, obserwuję, ale przez te dni, nie zdarzyło się nic więcej, poza mokrą podłogą i mega wielką ilością pranej bielizny dziecka. Daję sobie na wstrzymanie, i jeśli jesteście w podobnej sytuacji, też Wam to radzę. Widzę, że Woju absolutnie nie rozumie zależności pełnego pęcherza i pustego nocnika. Nie dojrzał do tego, a ja na siłę nie zamierzam nic więcej robić. Moje ambicje rozminęły się z samokontrolą i świadomością moich pociech. Po raz kolejny. Fajny artykuł? Możesz nas pochwalić lub podzielić się nim z innymi :) Czytaj kolejny artykuł: Łóżkowa rewolucja dla młodych mam Szpital raczej nie kojarzy się z wygodą i odpoczynkiem. Niekomfortowe łóżka położnic i tzw. ”mydelniczki”, w których przebywają noworodki, mają szansę odejść do lamusa. Nadchodzi nowe, zdecydowanie lepsze. Mało nie padłam z zachwytu, jak zobaczyłam na zdjęciu łóżeczko-dostawkę do szpitalnego łóżka. Boże drogi, jakie to proste i wygodne rozwiązanie, które wcale nie wymaga cudów z zagospodarowaniem szpitalnej przestrzeni. Od razu przypomniałam sobie, jak niewygodne są łóżka na oddziałach w moim szpitalu. Niby przyzwoicie, ale twarde materace i metalowe ramy, czasem z odpryskami farby, wcale nie poprawiają wątpliwego komfortu. Szczególnie poczułam to po obu porodach. Jestem wysoką dziewczyną, i nie raz, nie dwa, uskuteczniałam prawdziwą gimnastykę, aby po porodzie znaleźć dla siebie wygodną pozycję. I jeszcze te dzieci w “mydelniczkach” czyli plastykowych łóżeczkach w ramach na kółkach. Wygoda tu jest zapewne w jednej kwestii – na kółkach wygodniej z dzieckiem podjechać. Ale która ma ochotę po porodzie jeździć z dzieckiem po sali? Albo wstawać po cięciu co rusz do wrzeszczącego zawiniątka? Ja nie dawałam rady, i moje piszczące nowonarodzone latorośle, w obu przypadkach kładłam obok siebie. Od strony ściany, aby nic się nie mogło wydarzyć i aby łatwiej było mi karmić. Metoda może nie pochwalana przez położne, ale co tam, lepsze to, niż wstawanie do “mydelniczek”. Źródło: A teraz? Proszę bardzo, zamiast matki powyginanej, ustępującej miejsca dziecku na wąskim łóżku, prawdziwa Ameryka. I piszę to bez przekąsu, z niekłamanym zachwytem. W końcu cywilizacja zawitała i do nas, a dokładniej do Krakowa. Normalne łóżka i zamiast “pojemników na dziecko” dostawki czy też doczepki do łóżka matki. Moim zdaniem, proste i genialne, dawno zostało docenione w innych krajach europejskich. W sumie w Polsce też dobrze znane, bo wielu rodziców właśnie takie dostawki ma przy własnych łózkach. Ale wiadomo, dom to nasza oaza, mieszkamy w nim tak, aby było nam wygodnie. Szpitalna sala to inna bajka, ale jak widać na przykładzie Krakowa, również może stwarzać jak najlepsze warunki dla pacjentek. Mama ma blisko siebie dzieciątko, nie musi się schylać, wstawać, wyginać. Łóżko ma dla siebie, łatwiej więc się zregeneruje po trudach porodu, a maluch w dostawce czuje bliskość matki. Karmić też jest prościej. Same plusy, fantastyczna inicjatywa. Czas, aby szpitale w całej Polsce, przy okazji remontów czy doposażania oddziałów, wzięły przykład z powyższego. Może za trzecim razem sama będę mogła z tego skorzystać ;) PS. Pytacie w komentarzach, w którym szpitalu są takie luksusy, biegnę więc dopowiedzieć :) Chodzi o krakowski szpital im. G. Narutowicza. Źródło zdjęcia: Źródło zdjęcia tytułowego: Fajny artykuł? Możesz nas pochwalić lub podzielić się nim z innymi :) Czytaj kolejny artykuł: Współczesne niewolnictwo Niewolnictwo zostało oficjalnie zniesione w XX wieku, choć niestety do dziś możemy się spotkać z tym procederem. Niewolnikiem nazwiemy osobę, która jest własnością innej grupy ludzi, instytucji. Jak jest dzisiaj? Czy w XXI wieku mogę o sobie powiedzieć, że jestem niewolnikiem? Żyję w wolnym kraju, udało mi się ukończyć edukację wyższą, założyłam rodzinę. A mimo to powiem o sobie, że jestem niewolnikiem: czasu Zawsze go brakuje, czas ogranicza nas do godzin, dni, tygodni. Mimo wielu moich starań nie udało mi się wydłużyć doby do co najmniej 25 godzin. Bo gdyby tego czasu było więcej, udałoby się zrobić to, tamto i owamto. A tak lipa i dupa blada. banku Dokładniej kredytu, bo gdyby nie pożyczka nie miałabym teraz swojego wymarzonego kątka, gdzie mogę prać swoje brudy. Jasne, że mogłabym wynajmować, ale wtedy wkładałabym kasę komuś do kieszeni, a ja i tak nie mogłabym przybić obrazka do ściany. Jak nie wiadomo o co chodzi, to zawsze o kasę. Dlatego uważam, że wielu z nas jest niewolnikiem: pieniądza Można zapytać po co nam pieniądze? Kiedyś był handel wymienny i żyło się spokojnej. Teraz przeciętny Kowalski żyje od pierwszego do pierwszego, a i tak nieźle musi się nagimastykować by starczyło na wszystko. Spokojnie, spokojnie, pieniądz nie jest dla mnie jakimś bożkiem, ale powiedzmy sobie szczerze, że jak go nie ma w portfelu, czy na koncie to życie zupełnie inaczej wygląda. Dlatego człowiek rozgląda się za pracą, poszukuje sposobu by zapewnić sobie i rodzinie godziwy byt. pracy Zwany inaczej pracoholizmem – wiem coś o tym po sobie, po prostu lubię pracować, a leniuszek odzywa się tylko czasami. Człowiek się po prostu cieszy, że ma pracę. Teraz kiedy nie pracuję zawodowo – ponownie cieszę się macierzyństwem, choć i to można nazwać pracą, w dodatku 24 godziny na dobę. żelazka Kto wymyślił ten zniewalacz kobiet – no pytam się po co komu on potrzebny do szczęścia? Nie dość, że kręgosłup siada przy długim staniu przy desce, na dodatek to cholerstwo jest niebiezpieczne nie tylko dla dzieci – no kto się nie sparzył? Jednak jak tu nie wyprasować pieluszki lub ubranka dla tej małej księżniczki. Przy okazji znajdzie się jakaś koszula męża. Mam nadzieje, że ten typ niewolnictwa się niedługo skończy, bo całe życie ubrań dzieciom nie będę prasować, koniec i basta. dzieci To najwspanialsza zależność z jaką mam do czynienia. Choć są chwile kiedy marzę o tym, aby “już” spały, to łapię się na tym, że i tak myślę o nich, zaglądam do łóżeczka, przykrywam, całuję czule małe czółko. Kto ma dzieci, ten mnie zrozumie, że świat jest już zgoła inny. Fb Ledwie oczy przetrzeć zdołam, już do mego Fb lecieć zdołam. Bo przecież przez noc coś zapewne się wydarzyło, ktoś coś napisał, puścił filmik, lub gdzieś wybuchła zażarta dyskusja. Nie ma cię na Fb to przecież nie istniejesz. Fakt sprawdzam często, ale nie pochłonął mnie jeszcze tak bardzo, bym nie mogła się oderwać znad ekranu komórki. Od przeszło dwóch miesięcy jestem także niewolnikiem: cycocholiczki Cyc tu, cyc tam. Nie jedz tego bo zaszkodzi, bo będzie miała kolkę. Nie możesz się oddalić na metr, bo już się zapala lampka, że mama zeszła z posterunku. No po prostu nie jestem w stanie odmówić małej córce piersi, jeśli chce jeść-pić, niech ma, choć może się wiązać to z tym, że przez pół dnia nie zejdę z kanapy. Patrząc z pozytywnej strony to dla mnie też chwila relaksu, kiedy mogę wreszcie usiąść i złapać swe myśli, siedząc na swym tronie. Ponadto jestem niewolnikiem czekolady… Podsumowując mój mały wywód, współczesne “niewolnictwo” nie jest nam obce w takim wymiarze. Jednak w pełni nie można przyrównać tego do prawdziwego niewolnictwa, które do dziś nielegalnie jest praktykowane. Moje zniewolenie to akt mojej własnej, nieprzymuszonej woli, moje decyzje, które tak, a nie inaczej mnie ukierunkowały i zniewoliły. Fajny artykuł? Możesz nas pochwalić lub podzielić się nim z innymi :)
Kiedy dziecko powinno zacząć korzystać z nocnika? Jak pożegnać pieluchy i przekonać malucha do korzystania z toalety? Jaki nocnik wybrać i jak pomóc dziecku w zmianie dotychczasowych przyzwyczajeń? Zobacz wskazówki, które pomogą Wam zrezygnować z pieluszek na dobre! Kiedy dziecko powinno zacząć korzystać z nocnika?Nie ma dobrej odpowiedzi na to pytanie – niektóre maluchy świetnie opanowały sztukę siadania na nocnik mając osiemnaście miesięcy, inne dopiero po drugich urodzinach, a jeszcze inne – tuż przed zdmuchnięciem trzech świeczek na urodzinowym torcie. Podczas odpieluchowywania obowiązuje jedna zasada: bez pośpiechu!Nie wolno siłą zatrzymywać malca na nocniku. Zmuszanie dziecka do czegokolwiek przynosi więcej szkód niż pożytku. Do nocnika trzeba po prostu dorosnąć – tak samo jak do siadania, raczkowania czy może zająć dziecku sporo czasu (zwykle chłopcy opanowują nocnikowanie później niż dziewczynki) – zawsze bądź cierpliwa i nie naciskaj, a każdą udaną próbę korzystania z nocnika nagradzaj gromkimi brawami (nieodłącznie kojarzą się dziecku z pochwałą), słowami uznania i uśmiechem, czy nawet małymi nagrodami rzeczowymi :)Jaki nocnik wybrać?Zanim malec będzie gotowy do zdjęcia pieluchy na dobre, warto zaznajomić dziecko z nocnikiem, żeby nie był dla niego nowością (sama czynność będzie wystarczająco nowa i stresująca), a sprzętem, który jest tak zwyczajny jak np. umywalka. Nocnik powinien stać w łazience, żeby maluch widział go przy codziennym myciu zębów czy kąpieli. Dzięki temu, będzie kojarzył go również z odpowiednim nocnik kupić dla początkującego brzdąca? Lepiej zrezygnuj z tych, które przypominają zwierzaki, wygrywają wesołe melodie czy nagrywają dźwięki. Nocnik powinien przypominać normalną toaletę i jednoznacznie sygnalizować jakie jest jego przeznaczenie. Od lewej: nocnik Fisher Price 2w1:nocnik i nakładka ok. 65 zł; nocnik z miejscem na rolkę papieru ok. 70zł; nocnik z antypoślizgowymi podnóżkami nocnik-toaleta Fisher Price ok. 110zł; nakładka na wc ok. 36złDobrze jest kiedy na zakupy nocnika weźmiesz malca – pozwól dziecku wybrać nocnik, oczywiście z twoją niewielką pomocą. Zwiększy to szanse na to, że dziecko prędzej się do niego zacząć naukę siadania na nocniku?Pierwsze próby sadzania malucha na nocnik możesz rozpocząć już po zakupie odpowiedniego sprzętu (gdy dziecko ma około 15-stu miesięcy). Na początku powoli „oswajaj” dziecko z nocnikiem – sadzaj malca na nocniku „dla zabawy”. Rób to np. rano, po jedzeniu lub gdy widzisz, że się wierci i sygnalizuje, że zbliża się pora wymiany pieluszki. Niech trwa to naprawdę chwileczkę! Jednak nie oczekuj zbyt wiele – maluch ma po prostu „przymierzyć” się do nocnika, ma nauczyć się na nim siedzieć i poczuć się na nim „nauki” możesz rozpocząć wtedy, gdy dziecko bez trudu będzie potrafiło zmieniać pozycje swojego ciała i utrzymywać w nich równowagę, czyli gdy będzie mogło prosto siedzieć zarówno w fotelu, jak i bawiąc się na sygnałem mówiącym, że nadszedł czas na pożegnanie pieluszek jest to, że dziecko potrafi informować o swoich potrzebach i o sygnałach, które daje mu ciało – nie tylko tych związanych z toaletą, ale z innymi potrzebami organizmu: z głodem, zmęczeniem, zimnem ponadto dziecko próbuje być samodzielne (chce samo pić z kubeczka i trzymać łyżeczkę podczas jedzenia) i nie moczy tak wielu pieluch jak na początku to znak, że jest gotowe na nocnik. Jak pomóc dziecku w nauce nocnikowania? wyjaśnij dziecku do czego służy nocnik, powiedz, że mamusia z tatusiem też korzystają w ten sposób z łazienki; co pewien czas pytaj malucha czy chce mu się siusiu – jednak nie rób tego za często, żeby dziecko nie zaczęło odpowiadać mechanicznie „tak” lub „nie”; ubieraj malucha w ubranka, które będzie mógł szybko zdejmować – wybieraj spodnie i spódniczki na gumce. Na czas nauki korzystania z nocnika zrezygnuj z ubranek na guziczki, z szelkami czy zamkami; zadbaj o książeczki, które pomogą edukować malca w kwestii nocnikowania – na rynku jest mnóstwo bajek, które w przystępny sposób opowiadają o tym jak „zaprzyjaźnić się” z nocnikiem; bawiąc się z dzieckiem nawiąż do czynności jaką jest korzystanie z toalety, np. posadź na nocniku ulubionego misia dziecka i udawaj, że robi siku. Możesz też kupić funkcyjne lalki – wówczas czynność ta wyda się dziecku bardziej oczywista. Książki do nauki nocnikowania: Belinda Rodik, Schuld Kerstin „Żegnaj pieluszko! Jak miś polubił nocniczek.” ok. 17zł; Marcin Malicki „Mój kolega nocnik” ok. 10zł; Alona Frankel „Nocnik nad nocnikami” (wersja dla dziewczynek i chłopców) ok. 17zł; Barbro Lindgren „Pieluszka Maksa” ok. 10zł; Zabawki: Lalka funkcyjna Baby Born z dodatkami ok. 200zł; Lalka Stella + nocnik ok. 160złUczysz dziecka siadania na nocnik? Nie zapominaj, żeby: chwalić wszystkie „nocnikowe” sukcesy; nie złościć się, gdy dziecku nie uda się zdążyć na czas do nocnika, albo gdy znowu zmoczy pieluszkę; motywować malucha po każdych udanych odwiedzinach łazienki mówiąc np. „ale fajnie, że już jesteś takim dużym dzieckiem i nie potrzebujesz pieluszek, teraz korzystasz z łazienki jak dorosły!” (każde dziecko chce być jak mama czy tata), lub: „teraz jak już tak pięknie korzystasz z nocnika, nie musimy kupować pieluszek, za te pieniądze będziemy mogli kupić ci zabawkę” (i rzeczywiście ją kupcie). Pamiętaj, że nawet jeśli dziecko do perfekcji opanuje sztukę nocnikowania w ciągu dnia, w nocy ciągle może mieć z tym problemy, dlatego mniej więcej do trzeciego roku życia nie zapominaj o pieluszkach (ew. odpowiednim zabezpieczaniu materaca) na czas jak wyglądała nauka nocnikowania u Waszych pociech? Podzielcie się z nami Waszymi doświadczeniami! :)
Teorie na opanowanie tej umiejętności są przeróżne. Nie zmienia to faktu, że są dzieci, które żegnają pieluchy w kilka dni/tygodni i są takie, którym zabiera to kilka miesięcy. Naukowcy udowodnili związek pomiędzy czasem trwania nauki korzystania z nocnika a wiekiem, w którym proces się rozpoczyna. Badania w tym zakresie są stosunkowo jednoznaczne i mówią, że im wcześniej rozpoczniesz trening czystości – tym dłużej będzie trwał. Innymi słowy, jeśli rozpoczniesz trening w wieku dwóch lat, prawdopodobnie Twoje dziecko opanuje tę umiejętność około trzeciego roku życia. Jeśli zaczniesz, kiedy dziecko będzie miało trzy lata, pewnie w tym samym roku uda się trening zakończyć. Inne badania mówią zaś o tym, że bez względu na moment rozpoczęcia, większość dzieci opanowuje tę umiejętność około 30 miesiąca życia. Wobec powyższego chciałabym zachęcić wszystkich, aby nie kierowali się porą roku za oknem, lecz sygnałami, jakie wysyła dziecko. Najważniejsze jest bowiem wyłapanie momentu, kiedy ono samo jest już na to gotowe. Nauka korzystania z nocniczka niesie ze sobą lepsze i gorsze dni. Nie każdy jednak o tym pamięta i reaguje zdenerwowaniem. Bywa tak, że zniecierpliwienie rodziców powoduje, iż postrzegają oni pojedyncze „wpadki” albo zbyt długo (w ich odczuciu oczywiście) trwający trening jako złośliwość dziecka. Tymczasem może być to zwyczajnie kwestia dojrzewającego układu nerwowego. Warto pamiętać, że połączenia nerwowe, które sygnalizują dziecku fakt przepełnionego pęcherza, pojawiają się dopiero około drugiego roku życia. Ich powstanie wiąże się następnie z różnicowaniem połączeń nerwowych, które stopniowo nauczą się wyłapywać i wysyłać sygnał odpowiednio wcześnie. Według badań, około trzeciego roku życia te połączenia są na tyle dojrzałe, że dziecko czuje nawet nie w pełni wypełniony pęcherz, jak i potrafi zrobić siusiu na żądanie! Niewielu rodziców też wie, że zbyt intensywny trening obciążony naciskami, wieloma przypominaj kami, czy też wysadzaniem wtedy, kiedy rodzicowi się wydaje, że już czas na siusiu (bez względu na zachowanie dziecka), może spowodować chęć powstrzymywania siusiu i kału. Niebezpieczeństwo polega na tym, że wkrótce mogą się pojawić bolesne zatwardzenia, wymagające medycznej interwencji. Tymczasem zachowanie dziecka znowu nie jest objawem złośliwości tylko próbą obrony siebie i własnych potrzeb. Często to efekt naturalnego rozwoju niezależności i samodzielności, którą z dumą prezentują poprzez stwierdzenia „to moje” „niechęcę” „sama” itp. itd. Wszystkiemu próbują się sprzeciwić i zadecydować samodzielnie, bo czerpią ogromną przyjemność z decydowania i kontrolowania. Powszechnie ten czas rozpoznawany jest jako bunt dwulatka. Pozwala dziecku usamodzielnić się i odłączyć od dotychczasowego opiekuna. Oto maluch staje się niezależną jednostką, która ma swoje myśli, potrzeby i uczucia. Choć taki stan rzeczy może być uciążliwy dla rodzica, warto uzbroić się w cierpliwość i spokój. Pewnie kilkoro z Was zapyta, co z tym wspólnego ma trening czystości? Ma – bowiem trening czystości stanowi odpowiedź dla potrzeb dziecka w zakresie kontrolowania tego, co trzyma i oddaje. Zachwycone, że sikanie to czynność, która zależy niemalże w 100 procentach od niego, korzysta z możliwości kontroli. Jeśli natomiast poczuje, że naciski z zewnątrz są zbyt duże, nieadekwatne, nadmierne może próbować udowodnić swoją niezależność właśnie poprzez zatrzymanie moczu czy też kału. Takie zachowania są dla maluchów dowodem ich własnej autonomii, która to stanowi krok milowy w rozwoju dziecka. Pozwala zbudować pozytywny obraz siebie, adekwatną samoocenę i poczucie pewności siebie. Dobrym przykładem nie zawsze właściwego zachowania może być wysadzanie dziecka tuż po tym, jak się obudzi. Istnieje przekonanie, że to dobry sposób, by nauczyć dziecko korzystania z nocnika. Tymczasem takie zachowanie może porządnie rozłościć malca – zwłaszcza jeśli zostanie zaprowadzony do łazienki zbyt szybko, albo wbrew swojej woli. Wbrew pozorom takie wysadzanie ni mniej ni więcej jest tylko czystym behawioralnym wyuczeniem „robisz siusiu, gdy się obudzisz”. Nie pokazuje jednak dziecku ani tego, po czym ma poznać, że już chce siusiu, ani nie pozwala samodzielnie zadecydować, czy już chce usiąść na nocnik. Krótko mówiąc, takie postępowanie będzie atakiem na autonomię dziecka. Warto pamiętać przy tej okazji, że dziecko musi się kilkakrotnie zsikać, aby nauczyć się zatrzymywać mocz w odpowiednim momencie. Trening czystości dziecka zakłada bowiem przejście przez kilka poziomów wiedzy: 1. Zauważam, że zrobiłem siusiu (dziecko rejestruje fakt i o nim mówi po fakcie)2. Zauważam, że właśnie robię siusiu (dziecko mówi o swojej potrzebie w chwili sikania)3. Zauważam, że sikam, zatrzymuję i kończę na nocnik (po pierwszych kilku kroplach maluch zatrzymuje mocz i resztę robi do nocnika)4. Wiem, ze chcę siusiu (dziecko doskonale potrafi rozpoznać subtelne sygnały wysyłane przez ciało- należą do nich między innymi stąpanie z nóżki na nóżkę, łapanie się za krocze, zastyganie w bezruchu, kucanie) Pamiętajcie jednak, że istnieją maluchy, które uczą się tej umiejętności niemalże z dnia na dzień bez względu na metody i własny wiek. I zdarzają się takie, które przechodzą przez te etapy w kółko :). A samo wysadzanie jednych rozzłości, innych nie. Decydując się jednak na taką formę uczenia, należy pamiętać o potrzebie kontroli przez dziecko. Lepiej stanie się, jeśli rodzic będzie delikatnie przypominał o takiej możliwości, akceptując jednocześnie fakt, że dziecko nie zdąży albo nie zauważy i zwyczajnie zsika się. Każde z nich ma prawo uczyć się tej jakże ważnej umiejętności tak długo, jak tego potrzebuje. A nam rodzicom pozostaje czekać. I w tym właśnie momencie chciałabym poświęcić chwilkę emocjom. Czekanie i spokój rodzica to niemalże podstawa sukcesu dziecka. Ono ma prawo do błędów i porażek. Ale gdy spotka się ze zbyt surową oceną albo niezadowoleniem ukochanej osoby, która stanowi dla niego autorytet, natychmiast spróbuje się wycofać, przestanie próbować i wierzyć w siebie. Często odpowiedzialne są za to wstyd i poczucie winy, wywołane bardzo surowym i niedojrzałym jeszcze sumieniem. Trening czystości jest więc wyzwaniem dla rodziców i dla dzieci. Nie dajcie się zwariować i nie ulegajcie naciskom i presji otoczenia. Zaufajcie sobie i własnym dzieciom. Poczekajcie na odpowiedni moment i wtedy rozpocznijcie naukę korzystania z nocnika, akceptując sukcesy i porażki. Marta Żysko-Pałuba – Założycielka Pracowni Psychologicznej NINTU, absolwentka Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, aktualnie w trakcie podyplomowych studiów psychoterapeutycznych atestowanych przez Polskie Towarzystwo Psychiatryczne i Psychologiczne. Prowadzi konsultacje i terapie dzieci, młodzieży, rodzin oraz par. Wykładowca w Wyższej Szkole Pedagogicznej. Ekspert Instytutu Pampers oraz gość w licznych programach telewizyjnych. W wolnych chwilach uwielbia pić kawę, czytać książki i delektować się spokojem. Jest mamą Klary (12 lat) i Laury ( 2 lata); od 14 lat w związku z Marcinem.
kiedy i jak uczyc dziecko na nocnik